Ostatnio nieco wgłębiam się z małą pomocą mojej narzeczonej w sesje rodzinne. Focenie na 2 aparaty wydaje się wtedy nieco łatwiejsze, bo jak sami odkryliśmy podczas tego zimowego pleneru, 2 szkrabów potrafi być w wielu miejscach naraz i liczą się ułamki sekund, jeśli chcemy uchwycić super momenty. Razem z Asią, Haliną i Igim wykorzystaliśmy pierwsze dni, kiedy pojawiła się ta prawdziwa zima z puszystym śniegiem. W harmonogramie atrakcji było lepienie bałwana, bitwy na śnieżki i zjazdy z górki na jabłuszku.

Czekaliśmy z niecierpliwością, aż pojawią się pierwsi chętni, żeby skorzystać z tej pięknej zimy – na szczęście nie trwało to długo! Spacer, a raczej zabawa plenerowa trwała godzinę, ale uwierzcie nam, była intensywna! Nie obyło się bez krzyków, że wpadł gdzieniegdzie zimny śnieg, ale na szczęście szło to bardzo szybko w zapomnienie, bitwa na śnieżki czy gonitwa między drzewami była o wiele ciekawsza niż mała ilość śniegu.

Podczas takich zimowych zabaw sami możemy sobie przypomnieć jak to było być dzieckiem ;)

Jak już wspomniałem, w planach mieliśmy spacer po najbliższej okolicy, ale tak się złożyło, że miejsce, w którym byliśmy, miało naprawdę wszystko, co, nam jako fotografom oraz dzieciakom było potrzebne do przepięknych ujęć z sesji rodzinnej. Polanka z drzewami, niedaleko las oraz kilka górek, które aż się prosiły, żeby się na nie wspiąć i zjechać na jabłku… albo tyłku 😉

Oczywiście wiadomo, kto był celem, kiedy rozpoczęła się bitwa na śnieżki… Na szczęście aparaty ani fotografowie nie ucierpieli, w końcu jesteśmy grupką profesjonalnych ninja! 😉 Kiedy młodzież już się wyszalała, sesję zwieńczyliśmy lepieniem bałwana oraz kilkoma wspólnymi fotkami w tej pięknej zimowej scenerii.

Podoba się Wam mój styl sesji rodzinnej w plenerze?
Jeśli tak to serdecznie Was zapraszam do siebie – spędzimy miło czas, pobawimy się, a dodatkowo otrzymacie cudowną pamiątkę w postaci zdjęć!